Przygoda balonowa zaczełą się od pewnego wesela... potem podjąłem rękawicę rzuconą przez córkę patrzącą z nieukrywaną radością i fascynacją na klauna zmieniającego balona w zwierzątko - tato ty też tak umiesz, prawda? Kilka godzin, i kilkanaście pęknietych balonów wystarczyło by wrócić z tarczą z tego pojedynku. Tak oto powstają małe (z jednego balonika) i duże (z wielu) postacie cieszące nie tylko oczy naszych milusinskich....